Dziś w Pekinie, a nie w poniedziałek Kantonie jak pierwotnie planowano, zaczyna się wizyta ministra Spraw Zagranicznych RP Radosława Sikorskiego w Chinach, która potrwa aż do 16 września. Dotychczas tak długie wizyty Radosław Sikorski odbywał wyłącznie w USA (w 2010 i 2011 roku), a Chiny (i Azję) w swoich przemówieniach konsekwentnie pomijał, choćby w kwietniowym 27 stronnicowym expose, gdzie całej Azji poświęcił jeden akapit. W rozmowie z RMF FM szef MSZ zapewniał, iż „nie jedzie na wycieczkę”, a Chiny to druga gospodarka świata i stąd do tego wyjazdu przykłada większą wagę.
Wskazuję na to nie tylko deklaracja ministra Sikorskiego, ale fakt iż po wizytach prezydenta Komorowskiego (pierwsza od 11 lat wizyta prezydenta RP w Chinach), premiera Wen Jiabao (pierwsza od 25 lat wizyta chińskiego premiera w Polsce), Waldemara Pawlaka i Sławomira Nowaka, jest to kolejne polsko-chińskie spotkanie na wysokim szczeblu.
Strategia wobec Chin?
W Polsce wciąż brakuję strategii wobec Chin. W 2008 roku zlecono jej opracowanie wobec krajów Dalekiego Wschodu, ale później ją zarzucono. Może i dobrze się stało, gdyż dziś kryzys wyznaczył całkowicie nowe reguły gry, EU jest w kryzysie, sytuacja Azji także jest inna. Oczywiście także Chiny są już zupełnie innym krajem – z fabryki świata stają się światowym inwestorem, są coraz aktywniejsze w różnych częściach globu, w tym także w Europie Środkowo-Wschodniej. Jakakolwiek strategia musi zatem brać pod uwagę strategię chińską, tej jednak przed 2010 rokiem nie znaliśmy, a i obecnie nie wydaję się ona być do końca jasna.
Mimo tego już wyraźnie widać, iż strategia ta nie zostanie sformułowana w wyniki dyskusji ekspertów, ale będzie tworzyć się niejako samoistnie w wyniku działań naszych polityków, w większości będących reakcją na ożywienie strony chińskiej i składane przez nią propozycje. W tym sensie, dla rekonstrukcji takiej strategii wizyta ministra Sikorskiego, polityka, który ma największe kompetencje w sprawach polityki zagranicznej, a do tej pory- w przeciwieństwie do Waldemara Pawlaka i Bronisława Komorowskiego – na tematy chińskie się nie wypowiadał – będzie kluczowa.
Oczywiście o każdym z tych aspektów piszę w tym krótkim komentarzu dość pobieżnie, a najmniej o czwartym, raz że w kontekście zniknięcia Azji z polskiej perspektywy, jest on często dyskutowany, dwa, że nie chce przyłączać się do tych lamentów.
Dyplomacja wycieczkowa
Z pewnością nieodłącznym elementem polskiej strategii wobec Chin będzie dyplomacja wycieczkowa.
W tym wypadku, będzie to przyjazd wiceminister Beaty Stelmach wraz z władzami województwa zachodniopomorskiego z 20 przedsiębiorcami z branż chemicznej, spożywczej i morskiej do Guangdongu i organizacja forum biznesowego.
Guangdong, który stał się światowym centrum produkcyjnym, wytwarza ok.10 procent chińskiego PKB i wysyła ponad 20 % chińskiego eksportu, to prowincja wielkości państwa europejskiego, której Polska jako taka ma niewiele do zaoferowania. W dodatku o to by zaistnieć w tym regionie, bezpardonowo walczą dyplomacje wielu rozwiniętych państw, w tym europejskich (wcale ze sobą nie współpracują), otwierając tam Izby Handlowe i zatrudniając po kilkadziesiąt osób ze znajomością miejscowego języka, w tym miejscowych. Czy uczestnicy delegacji kilkudziesięciokrotnie mniejszego od Guangdongu województwa zachodniopomorskiego to zmienią i poprzez Business Forum i swój dwudniowy pobyt zwrócą na siebie uwagę i odniosą sukces?
Po drugie, Polska znacznie więcej miałaby do zaoferowania w chińskim interiorze niż na wybrzeżu, gdzie musi konkurować (a ze względu na skromne środki po prostu nie jest w stanie) z rozwiniętymi państwami, obecnymi w Chinach od lat 90-tych.
Oczywiście można łudzić się, iż dyplomacja wycieczkowa, jest lepsza od braku jakiejkolwiek dyplomacji. Że lepiej by polscy samorządowcy, czy przedsiębiorcy, jednak do Chin wyjechali, zamiast zostać w domu. Jednak jako odpowiedź na wzrost znaczenia Chin to stanowczo za mało. Być może pozostanie miłym ozdobnikiem przeróżnych wizyt (Chińczycy zresztą lubią tłumne delegacje – w kwietniu razem z Wen Jiabao Polskę odwiedziło 300 chińskich przedsiębiorców).
Jednak bez odpowiedniego przygotowania, wytypowania odpowiednich branż i firm, bez odpowiedniej strategii nie tylko ogólnej, a przecież nawet taka nie istnieje, ale szczegółowej i branżowej (co sugeruje raport PISM, którego przedstawiciele polecieli z ministrem Sikorskim do Pekinu), takie sympozja będą tylko atrakcyjnym decorum.
Zmianę planów ministra Sikorskiego udało mi się oficjalnie potwierdzić w Biurze Rzecznika Prasowego MSZ (błyskawiczna odpowiedź trzeba przyznać): „Udział Wiceminister Beaty Stelmach w programie wizyty w Chinach był efektem zmian w agendzie wizyty, spowodowanych napiętym kalendarzem Ministra Sikorskiego, jak i naszych chińskich partnerów.”
W seminarium dotyczącym współpracy sektora energetycznego i finansowego w Pekinie. Przedstawiciele m.in. Orlenu, PGNiG, Tauronu i Polskiej Energii będą rozmawiać z Chińczykami np. o współpracy w dziedzinie eksploatacji gazu łupkowego. Oczywiście chodzi w tym wypadku głównie o technologię wydobycia. Szacuję się bowiem, że chińskie złoża łupków są zaraz po amerykańskich. Wedle specjalnego programu na lata 2011-2015 poziom wydobycia gazu ziemnego ma wynieść 6,5 mld metrów sześciennych by w 2020 roku zwiększyć się do 100 mld metrów sześciennych. To i tak nie zaspokoiłoby chińskiego zapotrzebowania nawet teraz, jako iż Chiny w 2011 roku zużyły 131 mld metrów sześciennych, a w 2020 roku wg prognoz ma być to prawie trzy razy tyle (dane za portalem gaz-lupkowy.pl)
W spotkaniu – oprócz premierów Polski i Chin – wzięli udział przedstawiciele 15 państw z naszego regionu, premierzy Bośni i Hercegowiny, Chorwacji, Czarnogóry, Czech, Estonii, Litwy, Łotwy, Macedonii, Rumunii, Serbii, Słowacji, Słowenii, Węgier oraz wicepremierzy Albanii i Bułgarii. Premier Wen Jiabao zapowiedział zwiększenie wymiany handlowej z naszym regionem do 100 mld dolarów do 2015 roku. zapowiedział również wysłanie do państw regionu misji handlowo-inwestycyjnych, ustanowienie specjalnej linii kredytowej w wysokości 10 mld dolarów oraz funduszu wspierania inwestycji w wysokości 500 mln dolarów.
Wydawać by się mogło że Chiny, nie Pojdą za ciosem, a jednak 6 września, o czym nie informowały polskie media, doszło do otwarcia sekretariatu Chiny- CEE w Pekinie. Na spotkaniu obecni byli przedstawiciele wszystkich 16 państw biorących udział w projekcie, zaś Polskę reprezentowała wiceminister gospodarki Ilona Antoniszyn-Klik
Obecnie propozycja chińska nie jest w ogóle w Polsce zauważana i brana na poważnie ( inaczej jest w innych państwach regionu, co widać choćby tylko po zamieszczanych na stronach ambasad, krótkich oficjalnych oświadczeniach), ale otwarcie sekretariatu znacznie uprawdopodobnia fakt iż kryję się za nim rzeczywista wola polityczna. Przy utrzymującym się kryzysie w strefie Euro i założeniu że chińskie miliardy zaczną pracować i przełożą się na setki projektów naukowych i kulturalnych w regionie sytuacja geopolityczna Europy Środkowo Wschodniej, a zatem i Polski ulegnie radykalnej zmianie.
Widać zatem wyraźnie, że w kształtujących się relacjach polsko-chińskich, opinia publiczna, ze skupionymi na rozrywce masami i niestety zagubionymi w czasie i przestrzeni elitami, odegra minimalną rolę.
Może to i dobrze, że decydować o niej będzie kilkanaście osób, pozbawionych presji opinii publicznej, zadającej pytania i wywlekających niekorzystne fakty na światło dzienne. Z pewnością będzie to na korzyść strony chińskiej, przyzwyczajonej do bardziej kuluarowego załatwiania spraw i całkowicie nie rozumiejącej PR-u ( przynajmniej w Polsce, w Chinach uczyniono w tej sprawie ogromny postęp).
Być może pod koniec wizyty Sikorskiego, zacznie być ona relacjonowana i zacznie być on krytykowany iż nie spotyka się z opozycją chińską ( tak jak zarzucano to prezydentowi). W planie wizyty min. Sikorskiego na wszelki wypadek przygotowano spotkanie z „opozycjonistami”, tak by media ( a tym samym większość opinii publicznej), których interesuję tylko ten aspekt relacji polsko- chińskich miały o czym napisać.
Po pierwsze jak wygląda polska odpowiedź na wzrost znaczenia Chin ( the rise of China) i jakiej odpowiedzi na to pytanie osobiście udziela szef naszego MSZ, dotychczas krytykowany przez czytelników i komentatorów naszego portalu, w tym jak się okazało także w Brukseli, gdzie na jednym z oficjalnych spotkań, cytując polska-azja.pl zadano mu pytanie dlaczego pominął w swoim expose Azję i zamyka w niej polskie ambasady ( doprowadziło to do podobno do bardzo nerwowej reakcji ministra).
Po drugie, czy Chiny rzeczywiście mają konkretny plan co do Polski ( tu odpowiedź jest raczej twierdząca) i są w stanie go konsekwentnie realizować? Z pewnością plan ten dotyczy pozyskania technologii wydobycia gazu łupkowego, ale co ze strategią 12 kroków Wen Jiabao? Konkretyzacja tej strategii, lub choćby kilka szczegółów więcej, uzyskanej w trakcie tej wizyty, może wiele w tej kwestii rozjaśnić.
Radosław Pyffel
Komentarze